Zapraszam Was dzisiaj do jednego z najpiękniejszych miejsc w Norwegii, w którym do tej pory byłam. To jezioro Bondhusvatnet, leżące u stóp Bondhusbreen, jednego z jęzorów lodowca Folgefonna.
Jezioro Bondhusvatnet znajduje się w sąsiedztwie miejscowości Sundal, w gminie Kvinnherad, w regionie Hordaland (od 2020 roku + Vestland). Nie jest to miejsce, które znajdziemy w popularnych przewodnikach, trudno na nie trafić również przeglądając zestawienia największych norweskich atrakcji turystycznych. Sama nie miałam pojęcia o jego istnieniu, a dowiedziałam się przez przypadek, szukając miejsca, do którego warto pojechać na niedzielną wycieczkę. Zależało mi na tym, żeby dojazd nie zajął więcej niż 2-3 godziny, a miejsce zapierało dech w piersiach. Szukałam też miejsca, w które można bez problemu dostać się z dziećmi, pokonując trasę pieszo i z wózkiem. I tak właśnie trafiłam na wzmiankę o szlaku zaczynającym się przy campingu w Sundal i prowadzącym do jeziora Bondhusvatnet. Trasa miała być spokojna i łatwa do przejścia, nieoblegana przez turystów i piękna. Google Maps wskazało, że dojazd zajmie niecałe 3 godziny, a po drodze czeka nas tylko jedna przeprawa promowa. Dodatkową zachętą wybrania się w to miejsce była możliwość zobaczenia jednego z jęzorów lodowca Folgefonna. Szybko podjęliśmy więc decyzję, że jedziemy i w niedzielę rano ruszyliśmy w kierunku Oddy.
Bondhusvatnet – jak dojechać?
Aby dostać się nad jezioro Bondhuvatnet, należy dojechać na parking znajdujący się tuż przy kampingu w Sundal. Dojazd nie jest trudny. My kierowaliśmy się na Norheimsund (droga nr 7), stamtąd na Jondal (droga 49) i w miejscowości Tørvikbygd wjechaliśmy na prom. Za bardzo krótką przeprawę promową zapłaciliśmy ok. 160 NOK. Dalsza podróż to droga nr 107 i droga nr 550 w kierunku Oddy z prawie 11-kilometrowym tunelem wydrążonym pod lodowcem (opłata za przejazd 100 NOK) i wzdłuż przepięknego Hardangerfjordu. Po dojechaniu do drogi nr 551 pojechaliśmy w kierunku Ænes i dotarliśmy do naszego miejsca docelowego – parkingu w niewielkiej miejscowości Sundal. Cała trasa była przepiękna, kilka razy zatrzymywaliśmy się by zrobić zdjęcia i nacieszyć oczy przepięknymi widokami. Ale to, co najpiękniejsze, dopiero na nas czekało i już po wyjściu z auta w Sundal wiedziałam, że czeka nas wyjątkowy spacer.
Jak smakuje woda z lodowca?
Po wyjściu z parkingu, który jest dość spory i na którym można skorzystać z toalet, przeszliśmy przez mostek i ruszyliśmy wyznaczonym szlakiem w kierunku Bondhusvatnet. Z każdej strony otaczały nas wysokie góry, było zielono, cicho i pięknie! Droga okazała się świetnie przygotowana do pieszych wędrówek i na wyprawę z wózkiem. Chociaż od razu dodam, że wcale nie była lekka do przejścia, bo jednak cały czas szło się delikatnie pod górę, a pchanie 12 kg wózka z ważącym 15 kg dzieckiem w takich warunkach jest jednak sporym wysiłkiem. Zwłaszcza, jeśli w międzyczasie nagrywa się film i robi zdjęcia 😉 Pamiętajcie też, że każda trasa oznaczona jako łatwa i dostępna dla rodzin z małymi dziećmi w wózkach zobowiązuje nas do zabrania wózka na dużych kołach, które dobrze radzą sobie w terenie, a nie lekkiej, miejskiej spacerówki. Pomimo tego, że szklak jest dobrze przygotowany, to jednak są to góry, a nie asfaltowa ścieżka.
Szlak prowadzący do jeziora Bondhusvatnet biegnie wzdłuż strumienia, do którego spływa woda z lodowca. Miejscami ma ona szmaragdowy, a w innych miejscach turkusowy kolor. Jest bardzo czysta, zimna i smaczna, czego nie mogliśmy nie sprawdzić! Być w takim miejscu i nie spróbować wody z lodowca byłoby grzechem!
Bondhusvatnet – szmaragdowa tafla wody
Po trwającym około godzinę spacerze, dotarliśmy na miejsce i naszym oczom ukazał się taki widok!
Mieliśmy szczęście uchwycić moment, gdy woda w jeziorze była niemal nieruchoma i wyglądała jak lustro!
W ogóle pogoda tego dnia nam dopisała, bo gdy już nacieszyliśmy oczy zastanymi na miejscu widokami i rozłożyliśmy się na jednym ze stołów z lunchem, wyszło słońce! Kawę w takich okolicznościach mogłabym pić codziennie 🙂
Język lodowca Bodhusbreen
Jęzor lodowca Bondhusbreen widoczny jest już z parkingu. Po dotarciu nad jezioro widać go jednak dużo wyraźniej, a jeśli ma się możliwość, czas i ochotę można udać się na dalszą, ponad 2-godzinną wyprawę i do niego dojść. Jest to trasa już nieco bardziej wymagająca, a szlak oznaczony jest na niebiesko, co oznacza, że jest dla średniozaawansowanych. My z oczywistych powodów nie podjęliśmy się tej wędrówki i obeszliśmy tylko kawałek jeziora. Gdybyśmy poszli dalej, udałoby nam się dojść do znajdującej się po drugiej stronie jeziora plaży, leżącej tuż pod językiem lodowca.
Ale i tak to, co tu zobaczyliśmy, wystarczyło, by uznać to miejsce za jedno z najpiękniejszych, dotychczas widzianych, miejsc w Norwegii. Szczerze przyznam, że nad Bondhusvatnet podobało mi się chyba bardziej niż na Preikestolen. Było tu spokojniej, bardziej kameralnie i bezpieczniej. Można było spokojnie i w ciszy nacieszyć się pięknem tej okolicy, a tego na Preikestolen niestety mi zabrakło.
Wracamy do domu? Nie, jedziemy do Oddy!
Droga powrotna do auta, jak łatwo się domyślić, była już łatwiejsza i szybsza. Po drodze czekało nas jeszcze kilka niespodzianek. A raczej kilku niespodziewanych towarzyszy i towarzyszek! Czy tylko u mnie każde spotkanie owcy, kozy lub sarny wywołuje taką radochę, czy ktoś z Was też tak ma? 🙂
Zachwyceni Bondhusvatnet i Bondhusbreen, postanowiliśmy pojechać jeszcze do Folgefonna Ski Senter, skąd wychodzą wyprawy na lodowiec Folgefonna. Po drodze zajechaliśmy jednak do Oddy, a będąc już w Oddzie, zmieniliśmy plany i postanowiliśmy pojechać nad wodospad Låtefossen.
Låtefossen to jeden z najpiękniejszych norweskich wodospadów, składający się z dwóch oddzielnych strumieni, które wypływają z jeziora Lotevatnet. Strumienie łączą się ze sobą tuż przed przebiegającą tędy drogą i przepływają pod kamiennym mostem. Robi to niesamowite wrażenie i wygląda naprawdę widowiskowo! Nas na miejscu zastał deszcz, więc nie udało mi się już zrobić zdjęć, które oddałyby to, jak niesamowite jest to miejsce. Zresztą nawet gdybym chciała to zrobić, to i tak nie dałabym rady, bo musiałabym wejść do rzeki! A patrząc na jej porywisty nurt, pewnie bym się nie odważyła. Uwierzcie mi więc na słowo, że było tam naprawdę pięknie.
Bondhusvatnet – informacje praktyczne
Na koniec, zamiast podsumowania, przygotowałam kilka informacji praktycznych. Skorzystajcie z nich, wybierając się nad Bondhusvatnet!
- Bondhusvatnet leży ok. 22 km od Oddy na terenie Parku Narodowego Folgefonna, w gminie Kvinnherad, w regionie Hordaland (Vestland)
- parking przy szlaku prowadzącym do jeziora znajduje się ok. 500 m od miejscowości Sundal i jest bezpłatny
- na parkingu można skorzystać z toalet
- szlak prowadzący do jeziora nosi nazwę Isvegen (droga lodowa) i oznaczony jest kolorem zielonym, jako bardzo łatwy i dostępny dla ludzi w każdym wieku, wózków dziecięcych, rowerów i wózków inwalidzkich zmotoryzowanych
- dojście do jeziora zajmuje od 45 do 60 minut. Do przejścia jest ok. 2,5 km
- nad jeziorem jest kilka ławek i stołów, przy których można odpocząć i zjeść
- szlak prowadzący do odnogi lodowca Folgefonna, Bondhusbreen jest oznaczony na niebiesko. Oznacza to, że droga jest dość łatwa, ale wymaga przynajmniej niewielkiego doświadczenia w chodzeniu po górach i odpowiednich butów
- przy samym lodowcu, na wysokości 1450 m n.p.m. znajduje się schronisko Fonnabu. Szlak do schroniska oznaczony jest na czarno, co oznacza, że jest trudny i nie polecany osobom nie mającym doświadczenia w chodzeniu po górach
- pogoda w tym rejonie Norwegii jest dość kapryśna, dlatego nawet w słoneczny dzień warto mieć ze sobą kurtkę przeciwdeszczową
Jeśli będziecie kiedyś w okolicy Oddy, Norheimsund, Jondal lub w Bergen, rozważcie wycieczkę nad jezioro Bondhusvatnet. Zdecydowanie warto! A jeśli nadal macie wątpliwości co do, czy warto tam pojechać, zostawiam Wam krótki film:
3 komentarze
Drobny błąd w opisie. Jezioro Bondhusvatnet znajduje się w sąsiedztwie miejscowości Sundal, a nie tak jak Pani napisała Sunndal. Niby jedna literka, a obydwie miejscowości dzieli ok 600 km drogi. 🙂
Hej, ja już kiedyś byłem na tym blogu, pytałem się bodajże o Lofoty, bo byłaś na Lofotach prawda ? Jak ta miejscowość jest daleko od Lofotów? Bo właściwie to jest moje marzenie, takie inne miejsce od wszystkich;) Powietrze też z pewnością mega czyste.. bardzo czuć różnice między tym co tam a tym co PL. I w jakim okresie najlepiej jechać ? Będę wdzięczny za odpowiedź.
Czekałam na ten wpis, odkąd dodałaś zdjęcie z tej wyprawy na instagramie 🙂 Poprzednim razem nie udało się wykorzystać Twoich wskazówek, jednak mamy w planach powrót na Trolltungę i przy okazji podróży, na pewno odwiedzimy te miejsca! <3