Jul i Norge, czyli Boże Narodzenie w Norwegii, to projekt, do udziału w którym, zaprosiłam mieszkające w Norwegii Polki: Gosię, Patrycję, Magdę, Angelikę i Anię. Dziewczyny zgodziły się opowiedzieć mi o tym, jak spędzają Boże Narodzenie w Norwegii, o ulubionych świątecznych tradycjach i o tym, czego brakuje im z polskich świąt. Jeśli jesteście ciekawi, jak świętuje się w kraju nad fiordami i czy mieszkającym tu Polkom podoba się atmosfera norweskich Świąt Bożego Narodzenia, koniecznie przeczytajcie ten wpis do samego końca!
Jul i Norge, czyli Boże Narodzenie w Norwegii
Jak świętować na emigracji? Po polsku, po norwesku, a może tak i tak? Czy norweskie tradycje świąteczne podobają się mieszkającym tu Polkom? Czy na ich stołach goszczą norweskie potrawy? Co najlepiej opisuje atmosferę norweskich świąt i czym różni się Boże Narodzenie w Norwegii od Świąt Bożego Narodzenia w Polsce? O to wszystko zapytałam pięć Polek mieszających w Norwegii. Dziewczyny otrzymały ode mnie kilka pytań, na które każda z nich odpowiedziała w zupełnie inny sposób. Z ich opowieści wyłonił się jednak dość wyraźny obraz norweskich świąt, który poznacie, czytając ten wyjątkowy wpis.
Jul i Norge, czyli Boże Narodzenie w Norwegii
Patrycja, autorka bloga „Pat i Norway„
Patrycja jest autorką bloga Pat i Norway, który jest prawdziwą skarbnicą wiedzy o Norwegii, języku norweskim i codziennym życiu w kraju nad fiordami. To z bloga Patrycji czerpałam mnóstwo praktycznych informacji po przeprowadzce do Norwegii, kiedy wszystko było tu takie inne, obce i nieznane. Na Instagramie Patrycja dzieli się natomiast nie tylko ciekawostkami o Norwegii, ale też swoją wyjątkową pasją do ogrodnictwa. Jej przydomowy ogródek i warzywne zbiory są imponujące i udowadniają, że na twardej, norweskiej ziemi może wyrosnąć niemal wszystko!
Blog: Pat i Norway!
Instagram: patinorway.garden
Patrycja, czy będą to Twoje pierwsze święta w Norwegii? A jeśli kolejne, to proszę opowiedz o tym, jak wspominasz swoje pierwsze święta tutaj, czy coś Cię zaskoczyło i czy było coś, czego brakowało Ci z polskich świąt?
Nadchodzące Święta Bożego Narodzenia będą moimi piątymi w Norwegii. Te pierwsze, obchodzone tutaj, były co najmniej szokujące. A to wszystko dlatego, że były bardzo spokojne! Jestem przyzwyczajona do świątecznego maratonu – pieczenia ciast, lepienia pierogów i uszek na długo przed Wigilią i samego 24 grudnia. Z racji tego, ze mój partner jest Norwegiem mogę zobaczyć, jak to wygląda po drugiej stronie. I tak samo jak dla niego szokiem był karp pływający w wannie w Polsce, tak mi brakowało „adrenaliny” podczas pierwszych norweskich świąt! W Wigilię wstaliśmy dosyć późno, zjedliśmy śniadanie, a następnie pojechaliśmy odwiedzić dziadka mojego partnera w domu spokojnej starości. To była ich taka rodzinna tradycja, która bardzo mi się podobała. Nikt nie stresowal sie przygotowywaniem jedzenia, zamiast tego całą rodziną spotkaliśmy się u dziadka. Kolację wigilijną podczas moich pierwszych Świąt Bożego Narodzenia jedliśmy u taty mojego partnera. W menu, jak to na zachodzie kraju: żeberka jagnięce (pinnekjøtt), mus z brukwi (kålrabistappe), ziemniaki i dżem z borówki brusznicy (tyttebærsyltetøy). Na deser zjedliśmy krem ryżowy z sosem malinowym. Po obfitym posiłku wszyscy usiedliśmy w salonie, zaczęło się otwieranie prezentów. Trwa to zazwyczaj dość długo, bo (zgodnie z kierunkiem wskazówek zegara) każdy otwiera po jednym prezencie informując resztę o tym, od kogo jest. W tym czasie na stole pojawiają się typowe bożonarodzeniowe ciasteczka (zgodnie z tradycją powinno ich być 7 rodzajów) i orzechy. Bardzo milo wspominam te pierwsze święta.
W jaki sposób obchodzisz Święta Bożego Narodzenia w Norwegii? Czy są to typowo norweskie święta, czy pielęgnujesz też polskie tradycje?
Święta Bożego Narodzenia obchodzę typowo po norwesku z rodziną mojego partnera. Jednego razu mieliśmy okazję gościć jego rodzinę w naszym nowym domu i również wtedy odbyły się według norweskich tradycji. Mamy taką zasadę, że w Norwegii świętujemy po norwesku, a w Polsce po polsku i nic nie przemycamy. To pozwala nam przeżywać ten czas oczami drugiej osoby. Bardzo to doceniam. I oboje jesteśmy dumni z naszych tradycji! A mój partner żywo opowiada kolegom w pracy o karpiu w wannie, dziwnym białym opłatku, sianku pod obrusem i uszkach, których jednego razu ulepił z nami ponad dwieście! A oni nie wiedzą czy to prawda, czy może ich próbuje wkręcić! Zawsze mnie to bawi, że coś tak oczywistego dla nas może być takim szokiem dla obcokrajowców 🙂
Czy na Twoim świątecznym stole goszczą tradycyjne norweskie potrawy bożonarodzeniowe?
Tak! Nieskromnie powiem, ze stałam sie w rodzinie mojego partnera ekspertem od musu z brukwi – każdy chce przepis, a najlepiej gdybym to ja go zrobiła i przywiozła na kolację wigilijną. Nawet w tym roku moim zadaniem jest zrobienie musu z brukwi na kolację u mamy mojego partnera. I żeby nie było – pierwszy raz z brukwią spotkałam się tu w Norwegii, a tego świetnego przepisu nauczyła mnie moja hostka, u której przez dwa lata mieszkałam jako au-pair. Chociaż nam brukiew kojarzy się raczej z jedzeniem dla bydła, tutaj jest bardzo cenionym warzywem. Jest łatwa w uprawie i odporna na trudne warunki – w zeszłym roku zbierałam ją z własnego ogródka 23 grudnia! Wcale się nie dziwię, że Norwegowie tak sobie upodobali to warzywo. Warto tu wspomnieć, że ich potrawy wigilijne opierają się na produktach, które w dawnych czasach były tu łatwo dostępne.
Za co najbardziej lubisz norweskie święta?
Za ten radosny czas oczekiwania! Adwent jest tutaj bardzo ważny, w oknach pojawiają się gwiazdy i świeczniki, w telewizji są emitowane adwentowe serie nie tylko dla dzieci, ale również dla dorosłych. Norwegowie nie są może zbytnio religijni, ale Święta Bożego Narodzenia i Adwent to dla nich ważny czas.
Gdybyś miała zaimportować coś z norweskich świąt do Polski, to byłoby/byłyby to?
Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie, bo w obu krajach obchody są ściśle związane z panującymi tradycjami. Może jednak byłoby to trochę tego spokoju, który niektórzy nazywają ”norweską ślamazarnością”?
Trzy rzeczy/słowa/cechy które Twoim zdaniem najlepiej opisują Boże Narodzenie w Norwegii to…?
Adwent, Julenissen i Lille Julaften czyli Mala Wigilia (23 grudnia) 🙂
**********************************************************************************************************************
Ania, współautorka bloga „Norwegia i reszta świata„
Ania wraz z mężem Arkiem prowadzi blog Norwegia i reszta świata. Można tam znaleźć wciągające relacje z podróży po Norwegii, Europie i Azji oraz ciekawe informacje o tym, jak się żyje w kraju nad fiordami. Wszystkie wpisy opatrzone są dużą ilością pięknych zdjęć, od których trudno się oderwać. Pięknie jest także na Instagramie Ani i Arka, który bardzo polecam dodać do obserwowanych.
Blog: Norwegia i reszta świata
Instagram: norwegiairesztaswiata
Aniu, czy tegoroczne Święta Bożego Narodzenia będą pierwszymi, które spędzicie w Norwegii?
Nie, to nie będą nasze pierwsze święta w Norwegii, ale cały okres świąteczny, czyli Wigilię i Nowy Rok spędziliśmy w Norwegii może dwa razy. Kilka razy zdarzyło się tak, że Wigilię i pierwszy dzień świąt spędzaliśmy właśnie w Norwegii, a w drugi dzień świąt jechaliśmy do kraju do najbliższych. Zwykle było to uwarunkowane pracą jaką wykonuję.
Pierwsze święta, które w całości spędziliśmy w Krainie Fiordów spędziliśmy w gronie rodziny, czyli siostry męża i jej rodziny, która tu mieszka. Mimo tego, że byliśmy tylko w dwie rodziny było przyjemnie i bardzo świątecznie.
Czy Wasze święta w Norwegii to typowo polskie święta, z polską kuchnią i wszystkimi tradycjami, czy czerpiesz też z norweskiej tradycji?
Święta jakie robimy tu za granicą są typowo polskie, nasze, z naszymi tradycjami. Zawsze są pierogi z grzybami, ryba po grecku, ryba w galarecie, śledź pod różną postacią. Norwegowie niestety obchodzą inaczej ten czas, a my nie wyobrażamy sobie zmieniać naszej tradycji. Uczymy też tego nasze dzieci i tu czas pokaże jak do tego podejdą za kilka lat 🙂 Od Norwegów nauczyliśmy się stroić domy, przede wszystkim na zewnątrz. Bardzo mi się to podoba i tego brakuje mi u nas w kraju. Może są miasta i miejsca w Polsce, gdzie ludzie zdobią podobnie domy i podwórka, ale tam skąd my pochodzimy, niestety nie widzi się tego zbyt dużo.
Czy na Twoim świątecznym stole goszczą tradycyjne norweskie potrawy bożonarodzeniowe?
Nie, na naszym stole w dniu Wigilii nie ma norweskich potraw. Nasza Wigilia jest tradycyjna, bez mięsa, a u Norwegów stół tego dnia ugina się od mięsa. W kolejne dni czyli 25.12 i 26.12 czasami zdarza nam się zrobić tylko ribbe, czyli pieczony boczek.
Czy jest coś w sposobie świętowania Bożego Narodzenia, czasie przygotowań do świąt, czy norweskich tradycjach okołoświątecznych, co szczególnie Ci się podoba?
Tak. Lubię takie zwyczaje, jak pieczenie ciasteczek przez cały grudzień, czerwone ubrania przez cały miesiąc (u nas w kraju się tego nie robiło), lubię sklepy pachnące pierniczkami i gløggiem, lubię ich julegrøt i julekrem, lubię kalendarz adwentowy szykowany. Jest dość sporo fajnych rzeczy, które można polubić mieszkając w tym kraju i których nie było u nas wcześniej. Bardzo lubię jeszcze norweski julemarked. Norweskie świąteczne jarmarki są jak z bajki, a tym bardziej te w górach, pełne śniegu i mrozu, który szczypie w nos i uszy. W zeszłym roku byliśmy na trzech i był to niesamowicie spędzony czas 🙂
Czy jest coś, co chciałabyś zaimportować z norweskich świąt do Polski?
Pytasz co bym zaimportowała do Polski z norweskich zwyczajów świątecznych? Myślę, że tradycję strojenia domów na zewnątrz (o ile ktoś ma dom), ewentualnie balkonu w bloku, o ile taki też jest. Być może jeszcze Lille Julaften – myślę, że miło by było i dzieciom i rodzicom z rodzin rozbitych być w tym czasie razem…
Trzy rzeczy/słowa/cechy które Twoim zdaniem najlepiej opisują Boże Narodzenie w Norwegii to…?
Jak dla mnie same słowo Jul juz opisuje to święto. Do tego dołożyłbym pepperkaker, julegrøt i julemarked.
*********************************************************************************************************************
Angelika, autorka bloga „Love is homemade”
Angelika jest autorką bloga Loveishomemade.pl, na którym dzieli się przepisami na pyszne ciasta, ciasteczka, desery i inne smakołyki. Znajdziecie tam również tradycyjne norweskie przepisy, m.in. na bułeczki cynamonowe, czy świąteczne pierniczki. Poza blogiem Angela prowadzi profil na Instagramie, na którym poza przepięknymi zdjęciami czekają na Was dużo dobrego humoru, norweska codzienność, pyszna kawa i przefajna rodzina Angeliki. Warto obserwować i być na bierząco!
Blog: Love is homemade
Instagram: loveishomemade_
Angelika, czy będą to Twoje pierwsze święta w Norwegii? A jeśli kolejne, to proszę opowiedz o tym, jak wspominasz swoje pierwsze święta tutaj, czy coś Cię zaskoczyło i czy było coś, czego brakowało Ci z polskich świąt?
Nie, nie będą to nasze pierwsze Święta Bożego Narodzenia w Norwegii i kolejny już raz będziemy świętować w Oslo. Gdy spędzamy je tu, w naszym domu, są o wiele spokojniejsze i zupełnie inne od tych, które pamiętam z Polski. Są na luzie, bez zastawionego stołu, bez jeżdżenia od jednego do drugiego domu, są takie jak lubimy, leniwe 🙂
Te pierwsze święta w Norwegii wspominam bardzo dobrze, bo właśnie chwilę przed nimi, nasze życie zmieniło się o 180 stopni. Rok 2013, bo o nim mowa. Ciąża i zakup mieszkania. Podpisując dokumenty kredytowe, wiedzieliśmy, że zostaniemy na święta we dwoje, a raczej we troje. Było cudownie. Tak, jak zawsze chciałam. Czy czegoś brakowało? Absolutnie niczego. Przygotowałam barszcz czerwony, łososia, sałatkę jarzynową, buraczki. Nawet uszka i pierogi były, dzięki teściowej, która przygotowała je już w październiku, podczas mojego pobytu w Krakowie. Często wspominamy te Święta Bożego Narodzenia, bo pamiętamy jak błogo i spokojnie było.
Czy Twoje święta w Norwegii to typowo polskie święta, czy czerpiesz też z norweskich tradycji? Jakie norweskie tradycje świąteczne pojawiły się w Twoim domu?
Święta w Norwegii spędzamy od 2013 roku i nie są to raczej tradycyjne polskie święta. Z biegiem lat nauczyliśmy się inaczej jeść, choć nie powiem, sałatka jarzynowa, czy buraczki są co roku, bo niby jak tak bez nich? Jednak nie ma szaleństwa w kuchni, tego stania przy garach wieczorem czy po nocy. Luźna atmosfera w domu, to coś co wyróżnia się nad polskimi świętami. Norweskie tradycje przemycam już 12 lat. Kalendarz adwentowy, świece adwentowe, gwiazda w oknie czy bożonarodzeniowe skrzaty to obowiązkowe dodatki, by jeszcze przyjemniej celebrować czas świąt. Julegrøt – o niej też muszę wspomnieć. To nic innego jak ryż na mleku, podawany z dodatkiem cukru, masła i cynamonu. Pychota. Jak przekonać do jedzenia? Umieścić w jednej z misek cały migdał. Ten kto znajdzie, dostanie nagrodę. Jaką? Zwykle marcepanową świnkę lub czekoladę. W tym roku i u nas pojawi się ta zabawa.
Czy na Twoim świątecznym stole goszczą tradycyjne norweskie potrawy bożonarodzeniowe?
Dobre pytanie! Mówiąc szczerze prawie nic 🙂 Tęskno za tymi polskimi potrawami, dlatego przygotowuję niewielką ilość polskiego jedzenia. Ale sałatka buraczana ze śledziem (julesildesalat) jest u nas co roku. Oprócz polskiego karpia jemy też norweskiego łososia lub dorsza. Ale jeśli chodzi o wypieki, to już inna bajka! Są u nas pyszne norweskie ciasteczka berlinerkranser- czyli kruche z dodatkiem ugotowanego na twardo żółtka (przepis na ciasteczka znajdziecie tutaj – klik!). Są norweskie pepperkaker, które Ylva – moja córka, pomaga mi dekorować. Pieczemy również ciasto marchewkowe, szafranowe bułeczki lussekatter (przepis), czy serinakaker – ciasteczka kruche z dodatkiem migdałów (przepis).
Za co najbardziej lubisz norweskie święta?
Już chyba o tym wspomniałam, ale napiszę jeszcze raz. Norweskie święta uwielbiam za ten cały luz i spokój. Za dużo wolnego i czas dla rodziny oraz za to, że są białe! Dzięki temu można szaleć na sankach do woli, ruszyć się z sofy i przy okazji zrobić sobie miejsce na kolejne potrawy. Mróz nikomu nie jest straszny. Mam również wrażenie, że cały ten luz spowodowany jest tym, że religia stoi na dalszym planie. Świeckość, przeciwieństwo Polski.
A gdybyś miała zaimportować coś z norweskich świąt do Polski, to byłoby/byłyby to…?
Myślę, że przede wszystkim luz! Nie ma nic gorszego jak zmęczenie w święta, bo trzeba je przygotować, plus zmęczenie po świętach, bo trzeba było to wszystko zjeść i odwiedzić całą rodzinę 🙂
Kolejną rzeczą byłby śnieg! Tona śniegu, której jeszcze nigdy nie zabrakło mi podczas świąt w Norwegii. Od x lat białego puchu brakuje w Polsce, więc gdybym miała wybierać między luzem a śniegiem, wygrałoby to drugie. Wiadomo!
Zabawę z julegrøt również można by zaimportować. Niekoniecznie musiałby być to ryż ale np. uszko w barszczu bez farszu czy coś w tym stylu. Dla każdego, a ile przy tym frajdy.
Trzy rzeczy/słowa/cechy które Twoim zdaniem najlepiej opisują Święta Bożego Narodzenia w Norwegii to…?
Nie łatwo opisać norweskie święta posługując się tylko trzema słowami, cechami czy rzeczami. Dlatego napiszę tak… Jul i Norge pachnie pepperkaker, ribbe i pysznym gorącym gløgg. Jul i Norge to pięknie przyozdobione okna gwiazdami. To sklepy wypełnione marcepanem i czekoladą. Jul i Norge to radość, spokój i odpoczynek. A do tego wszystkiego śnieg i mróz na zewnątrz. Życzę każdemu, by mógł doświadczyć i poczuć zapach norweskich świąt.
**********************************************************************************************************************
Gosia, autorka bloga „Gazela w Laponii”
Gosia Dvořáková jest autorką bloga gazelawlaponii.pl , podcastu o życiu w Norwegii i pierwszego polskiego przewodnika o Lofotach. Wraz z mężem Zdeno i córeczką Vivian mieszka w arktycznym miasteczku Bodø w północnej Norwegii. Na swoim profilu na Instagramie dzieli się ciekawostkami o życiu w Norwegii, pokazuje przepiękną naturę i zachęca do FRILUFSTLIV, którego jest wielką pasjonatką. Jeśli jeszcze nie znacie Gosi, koniecznie musicie nadrobić zaległości!
Blog: Gazela w Laponii
Podcast: Życie w Norwegii
Instagram: gazelawlaponii
Gosiu, czy tegoroczne Święta Bożego Narodzenia będą pierwszymi, które spędzisz w Norwegii? A jeśli kolejne to opowiedz proszę, jak wspominasz swoje pierwsze święta w Krainie Fiordów, z kim je spędziłaś i czy brakowało Ci czegoś z polskich świąt?
Nie są to moje pierwsze święta w Norwegii. Pamiętam dokładnie jak 8 lat temu, jeszcze jako studenci, razem z moim obecnie już mężem, aby zarobić na drugi semestr studiów języka norweskiego ( głównie na utrzymanie się, bo tu studia są za darmo) pracowaliśmy całe święta w ośrodku narciarskim Gaustablikk na południu Norwegii. Dla nas ta praca była ogromnym marzeniem. Staliśmy na stoku od rana do czasu swojej zmiany, albo po wieczornej zmianie zjeżdżaliśmy na nartach do późnej nocy. Mieliśmy też do swojej dyspozycji duży apartament z widokiem na cały ośrodek i do tego zarabialiśmy na tym podwójnie, bo to były przecież święta. Czuliśmy się, jakbyśmy wygrali na loterii!
To właśnie wtedy, w Gaustablikk, dowiedziałam się jak wygląda norweskie, świąteczne jedzenie, co koniecznie musi być na świątecznym stole w Norwegii i jak świętuje się Nowy Rok na after ski. Polega to na tym, że zjeżdżasz z góry prosto do głośnego baru na samym środku stoku i tańczysz w narciarskich butach do rana.
Po tamtych świętach co roku wyjeżdżaliśmy na święta do Polski i co drugi rok na Słowację, łącząc Święta Bożego Narodzenia z wakacjami w ciepłych krajach, bo tęsknimy za słońcem. Rok temu urodziła nam się nasza córeczka Vivianka, więc pierwszy raz byliśmy na święta w północnej Norwegii. Mimo, iż odwiedzili nas teściowie, to bardzo brakowało mi mojej rodziny.
Czy Twoje święta w Norwegii to typowo polskie święta, czy czerpiesz też z norweskich tradycji? Jakie norweskie tradycje świąteczne pojawiły się w Twoim domu?
Mieszkam w Norwegii już ponad 9 lat ze słowackim mężem, więc nasze święta to miks tradycji ze wszyskich trzech krajów. Uwielbiam dekoracje świąteczne, ale w minimalistycznym, norweskim stylu. Uwielbiam też polskie kolędy i naszego karpia, którego moja mama robi najlepiej na świecie, ale zamiast tego w tamtym roku zaserwowałam lutefisk, czyli rybę ługowaną, podawaną z bekonem, ziemniakami i groszkiem. Do tego oczywiście nie mogło zabraknąć akewitt. W całej Skandynawii na wigilijnym stole nie powinno także zabraknąć wieprzowiny – zwłaszcza świątecznych żeberek (juleribbe), ale tego w moim domu jeszcze nie robiłam, bo nie lubię mięsa. Natomiast rok temu kupiliśmy od naszych przyjacół Saamów ponad 5 kg udźca z renifera. To chyba był mój najpyszniejszy kawał mięsa, jaki jadłam w całym moim życiu. W tym roku może pierwszy raz zrobię słynną norweską owsiankę z myślą o mojej Viviance.
Czy zaplanowałaś już menu na tegoroczne święta? Jakie potrawy zagoszczą na Waszym świątecznym stole?
W tamtym roku święta spędzaliśmy w lapońskim stylu, do tego mieliśmy lutefisk, czyli norweską rybę ługowaną. W tym roku na pewno powtórzymy udźca z renifera, dodatkowo planuję zrobić polski bigos i słowackie małe kolacyki z czekolady oraz strudel z makiem i wiśniami. Mam w planach zrobić pierniczki z Vivianką, ale póki co nigdzie nie mogłam znaleźć foremek do pierników. Jak ktoś wie gdzie takie kupić to będę wdzięczna za radę!
Za co najbardziej lubisz norweskie święta?
Za spokój, za to, że jest to czas kolorów na północy. Za to, że w górach jest już śnieg i możemy poszaleć na biegówkach każdego dnia jak tylko pogoda nam na to pozwoli. Za to, że mam czas na robienie tego co kocham najbardziej, czyli FRILUFTSLIV. Lubię norweskie święta za ten ich luz bez mycia okien i odkurzania domu, bo wypada przed świętami. Za minimalizm zarówno w kuchni jak i w prezentach. Nie lubię kupować prezentów, ale uwielbiam obdarowywać innych, więc mam tu ogromny problem. Jestem ekologiczną terrorystką, więc jak tylko widzę tony prezentów zapakowanych w świąteczny papier, który przetrwa parę sekund, bardzo się irytuję i smuci mnie to. Dlaczego w XXI wieku jeszcze nikt nie wymyślił ekologicznego zamiennika? Może razem wymyślimy, ale musi to być niestety coś sexi, żeby się przyjęło…
A gdybyś miała zaimportować coś z norweskich świąt do Polski, to byłoby/byłyby to…?
Na pewno julekonsert, czyli koncerty świąteczne i wspólnie spędzony czas przed świętami ze znajomymi i rodziną. Nie lubię polskiego stresu około świątecznego, biegania, pracowania do ostatnich godzin i szukania prezentów na ostatnią chwilę. Nie lubię polskich reklam i naciągania wszystkich na wydanie ostatniego grosza. Za to bardzo sobie cenię spokój przedświąteczny w Norwegii. Ludzie często idą do pracy ostatni dzień 23 grudnia i już mają Lille Juleaften czyli Małą Wigilię przed samą Wigilią. Z reguły nie oglądam w ogóle telewizji, ale grudzień to czas kiedy natura gra pierwsze skrzypce i rządzi ludźmi północy. W tym czasie, poza tym żeby się „kosować” czyli odpoczywać i relaksować w gronie znajomych i najbliższych, fajnie jest sobie usiąść z dobrą książką albo jakimś ciekawym serialem. Podoba mi się, że w norweskiej telewizji jest taki luz związany ze świętami, ciekawe świąteczne quizy, zabawy, koncerty, czy programy rozrywkowe, które z przyjemnością oglądam i uwielbiam czuć się tego częścią.
Trzy rzeczy/słowa/cechy które Twoim zdaniem najlepiej opisują Boże Narodzenie w Norwegii to…?
Światełka we wszystkich domach. Julekonsert, czyli świąteczne koncerty i cztery świece adwentowe, które zapala się w każdą niedzielę adwentu, śpiewając przy tym świąteczną pieśń.
*************************************************************************************************************
Magda, autorka profilu „Magdyland” na Instagramie
Magda to niezwykle ciepła, pogoda i serdeczna osoba. Z dużym zaangażowaniem prowadzi dwa profile na Instagramie. Na Magdyland dzieli się ciekawostkami z Norwegii, relacjonuje wycieczki z pięknych miejsc i pokazuje swoją codzienność okraszoną sporą ilością smakowitych przepisów. Na profilu Skandynawski_dom zaprasza do swojego pięknego, białego domu, który jest bardzo hyggelig i koselig. Obserwując Magdę w jej mediach społecznościowych możecie liczyć na codzienną dawkę dobrej energii.
Magdyland: magdyland
Skandynawski dom: skandynawski_dom
Magda, to nie będą Twoje pierwsze święta w Norwegii, prawda? Powiedz proszę, jak wspominasz swoje pierwsze święta w Krainie Fiordów, z kim je spędziłaś i czy brakowało Ci czegoś z polskich świąt?
Za chwilę kolejne, już jedenaste Boże Narodzenie, które spędzimy w Norwegii. Od początku zdecydowaliśmy, że święta spędzamy tu. Wiem, że jest to nietypowe, bo większość znajomych wyjeżdża do Polski.
Pierwsze nasze święta spędziliśmy sami, rodzinnie. Tylko córka przyleciała. Jeszcze w wynajmowanym mieszkaniu.
Mieliśmy właściwie wszystkie produkty z kraju, a święta były bardzo tradycyjne, bez norweskich smaków. W moim domu na wigilię zawsze jest czerwony barszcz z uszkami, pierogi z kapustą i grzybami, ryba na różne sposoby, śledzie w różnych wersjach, sałatka jarzynowa, łazanki z makiem, strucla z makiem, pierniczki, kompot z suszonych owoców. To baza. Musi być.
Czy Twoje święta w Norwegii to typowo polskie święta, czy czerpiesz też z norweskich tradycji? Jakie norweskie tradycje świąteczne pojawiły się w Twoim domu?
Od kilku lat mamy już norweskie naleciałości i również akcenty norweskie się pojawiają. Mamy na stole kransekake, krumkaker, migdały w karmelu, marcepanowe praliny. To słodycze, a przygotowuję jeszcze łososia pieczonego lub pstrąga atlantyckiego i ribbe, czyli boczek pieczony skórą do góry na specjalnym ruszcie. Na koniec przypieka się skórę, która musi być chrupiąca. Wszystkie dania robię sama i sprawia mi to frajdę.
Norweska wigilia różni się od polskiej głównie tym, że je się mięso. W moim domu można je jeść dopiero w pierwszy dzień świąt, czyli tradycyjnie po polsku.
Z dostępnych tu napojów lubimy julebrus, czyli oranżadę (smak mojego dzieciństwa) oraz gløgg, który najlepiej smakuje rozcieńczony gorącą wodą lub podrzanym winem. To mocno aromatyczny syrop o korzennym smaku.
Co z norweskich tradycji świątecznych zaimportowałabyś do Polski?
Gdybym miała teraz wrócić do Polski, to na pewno wszystkie te dania nadal pojawiałyby się na moim stole. To nieuniknione po długiej emigracji. Poza tym fajnie jest próbować nowych smaków.
Za co najbardziej lubisz Boże Narodzenie w Norwegii?
Bardzo lubię święta w Norwegii. Szczególnie jak jest biało. Święta tu są bez spiny, bardziej radosne. Spędza się je również aktywnie. Chodzimy na spacery mijając całe rodziny. Tu nie ma takich przygotowań jak w Polsce. Większość ludzi zamawia gotowe dania lub kupuje je w zwykłym sklepie. Już od listopada można dostać tzw. juletallerken, czyli po kawałku lokalnych świątecznych przysmaków: medisterkaker (mielone kotleciki), ribbe (pieczony boczek), julepølse (świąteczna biała kiełbasa), a do tego kapusta biała i czerwona oraz puree z brukwi i ziemniaki. W wielu domach podaje się pinnekjøt (danie z suszonych żeber baranich) i lutefisk (suszona ryba, najczęściej dorsz, którą maceruje się w ługu sodowym. Przed przyrządzeniem trzeba ją wymoczyć w wodzie i ugotować lub usmażyć. Najczęściej podaje się ją z wysmażonym boczkiem, a do tego puree z groszku i ziemniaki).
Gdybyś miała opisać Święta Bożego Narodzenia w Norwegii w kilku zdaniach, to co byś powiedziała?
Jul i Norge to czas radosny, pełen smaków i aromatów, poprzedzony adwentem. Każdy ma kalendarz adwentowy i odlicza czas do Juleaften, czyli Wigilii. Święta są tu świeckie. Do kościoła chodzi się na koncerty bożonarodzeniowe. Ludzie spotykają się już od listopada u przyjaciół lub na julebord. Podaje się świąteczne dania i alkohol. Wiele nomalnych i dostępnych cały rok produktów dostaje przedrostek jule-, czyli świąteczny i tak mamy julebrus (oranżada), juleøl (piwo), itd…Myślę, że mogę śmiało podsumować, że już wrosłam w Norwegię i bardzo lubię ten świąteczny czas tutaj, w kraju nad fiordami.
**********************************************************************************************************************
Mam nadzieję, że podobnie jak ja, czytaliście świąteczne opowieści dziewczyn z wypiekami na twarzy! Jeśli macie jeszcze jakieś pytania o Boże Narodzenie w Norwegii, możecie zadać je w komentarzu pod tym wpisem. Zapraszam Was również na mój profil na Instagramie, gdzie przez cały grudzień otwieram kolejne okienka w norweskim kalendarzu adwentowym i dzielę ciekawostkami o świętach w Norwegii.
Polecam Wam też mój wpis o Świętach Bożego Narodzenia w Norwegii: Boże Narodzenie w Norwegii – oranżada, brodate skrzaty i migdał w owsiance
A jeśli macie ochotę skosztować jeden z norweskich świątecznych przysmaków, tutaj znajdziecie przepis na Julegrøt, czyli pyszny ryż na mleku z cynamonem i masłem: Julegrøt – bożonarodzeniowy przysmak Norwegów
A na koniec mam do Was bardzo ważne pytanie! Podoba Wam się sposób, w jaki świętuje się Boże Narodzenie w Norwegii?
Zdjęcie główne: Pixabay.com
21 komentarzy
Dziękuję za fantastyczny wpis! Czytałam z przyjemnością. :))
Bardzo się cieszę!
Olu świetnie wyszedl ten wpis i bardzo sie ciesze że tu jesteśmy 🙂 ciesze sie ze mogłam poznać nowe dziewczyny
Magde znam, a i do Gosi zaglądam 🙂
Dzoekibtajim wpisów człowiek dowiaduje się więcej i więcej 🙂 rewelacja…
Pozdrawiam i Wesołych Świąt Bożego Narodzenia ???
Aniu, bardzo się cieszę, że wzięłaś udział w tym projekcie i jeszcze raz bardzo Ci za to dziękuję! :*
Świetny wpis! Aż chciałoby się takie święta spędzić w Krainie Fiordów i poczuć ten klimat. Kto wiem, może będzie nam dane 🙂 Fajnie tez poznać nowe dziewczyny. Pozdrawiam,
Życzę, żeby się spełniło! Wesołych świąt!
Napisze jeszcze raz! Jestem totalnie zachwycona tym wpisem, i pomyslem, ktory zrodzil sie w Twojej glowie. Mega przyjemnie sie go czyta 🙂 Wiem jedno, ze magia spokojnych świąt laczy wszystkie wpisy. Czyli to nie tylko moje wrazenie, ale rowniez dziewczyn! Dziekuje Ci Olga raz jeszcze! Sciskam mocno z Oslo 🙂
Buziaki Angela! Bardzo się cieszę, że mogłam Cię gościć na blogu! :*
Świetny wpis✨?❤️Fajnie, że powstał, dziewczyny pięknie opowiedziały o swoich zwyczajach w tym świątecznym czasie, każda obchodzi święta inaczej, ale jest jedna wspólna rzecz, która łączy je wszystkie to większy spokój i dłuższa celebracja nadchodzących świąt. Pozdrawiam ciepło z Polski
Tak, spokój, brak przedświątecznego stresu i bieganiny plus radosne, adwentowe oczekiwanie na święta jest tym, co łączy każdą z tych wypowiedzi 🙂 Pozdrawiam i życzę wesołych świąt! God Jul!
Ależ to ciekawe- spojrzenie na norweskie święta różnymi oczami. Uświadamia, że wszyscy możemy świętować na swój sposób, raz pozostając wiernym polskiej tradycji, innym razem łącząc obie, a nawet trzy lub skupiając się na miejscowej.
Wszystkie dziewczyny podkreślają spokój, z jakim Norwegowie podchodzą do świąt. My zawsze życzymy sobie spokojnych świąt, a i tak co roku ta sama nerwówka. Zazdroszczę Norwegom i w tym roku po raz kolejny spróbuję ten spokój odnaleźć. Dziękuję za tekst.
To prawda – zawsze życzymy sobie spokojnych świąt, ale jakoś specjalnie o ten spokój nie dbamy. Ja wciąż muszę się tego uczyć, chociaż i tak jest już dużo łatwiej mi ten przedświąteczny i świąteczny spokój odnaleźć.
[…] czas w Norwegii. W tym roku wielu z nas zostaje nad fiordami… link do wpisu można znaleźć tutaj… WESOŁYCH ŚWIĄT… GODT […]
Cudownie, dziękuję za tyle pięknych zdjęć i ciepły klimat:-)
Cała przyjemność po naszej stronie 🙂 Pozdrawiam!
już samo czytanie spowodowało, że poczułam ten norweski przedświąteczny luz :)) Pozdrawiam i czekam na więcej wpisów z tej serii!
Bardzo się cieszę! Ten świąteczny luz jest czymś, co jeszcze cztery lata było dla mnie do pomyślenia, a teraz też mi się udziela 🙂
Miałaś swietny pomysł z tym wpisem! Dziękuję za to, że moglam być jego częścią ?
Dziękuję! Bardzo się cieszę, że ten wpis powstał i że zgodziłaś się uczestniczyć w tym projekcie :*
Czy coś się dzieje z blogiem pat i norway? Nie mogę wejść ani na insta ani na bloga.
Wydaje mi się, że Patrycja nie prowadzi już bloga, a jej konto na IG nazywa się teraz inaczej.