Polka w Norwegii to projekt, w ramach którego rozmawiam z Polkami mieszkającymi w Norwegii. Tematy naszych rozmów są bardzo różne. Od początków życia na emigracji, przez ich pasje, pracę, marzenia i trudności, z jakimi mierzą się na co dzień w Norwegii. Moim pierwszym gościem jest Klaudia Kołdras-Flinik, fotografka, blogerka i studentka norweskiej uczelni OsloMet.
Klaudia Kołdras-Flinik to jedna z pierwszych Polek, które poznałam po przeprowadzce do Norwegii. Nasz kontakt początkowo opierał się jedynie o social media, po jakimś czasie udało nam się spotkać na blogerskim evencie w Gdyni, a w czerwcu tego roku spędziłyśmy trochę wspólnego czasu podczas mojego pobytu w Oslo. Klaudia jest wyjątkową dziewczyną, bardzo wrażliwą, ciepłą i kreatywną. Od ponad 4 lat obserwuję, jak się rozwija i bardzo kibicuję jej największej pasji, jaką jest fotografia.
Z Klaudią rozmawiałam o jej początkach w Norwegii, życiu za kołem podbiegunowym, przeprowadzce do Oslo, fotografii i studiach na norweskiej uczelni. Zapraszam Was do przeczytania tej wyjątkowej rozmowy!
Polka w Norwegii: Klaudia Kołdras-Flinik
Cześć Klaudia. Bardzo się cieszę, że zgodziłaś się na rozmowę w ramach cyklu “Polka w Norwegii” i że to właśnie Ty jesteś moim pierwszym gościem. Zanim zadam Ci pierwsze pytanie chciałabym, żebyś przedstawiła się czytelnikom bloga i opowiedziała o tym, czym się zajmujesz w życiu zawodowym, o swojej działalności w social mediach i w którym norweskim mieście mieszkasz.
Hej Olga! Mnie również jest bardzo miło, to ogromny zaszczyt. Cieszę się, że startujesz z takim cyklem, bo my, kobiety w Norwegii, potrzebujemy wzajemnego wsparcia oraz inspiracji, tego nigdy za wiele!
Krótko o mnie, jestem Klaudia, mam 27 lat, a od pięciu mieszkam w Norwegii. Pierwsze trzy lata mojej przygody z Krainą Fiordów spędziłam na jej północy, dokładnie w Bodø. Od prawie dwóch lat mieszkam w Oslo, gdzie musiałam ponownie zacząć budować moją codzienność praktycznie od nowa. Na dzień dzisiejszy jestem studentką drugiego roku na publicznej uczelni OsloMet. Studiuję tam na kierunku licencjackim medier og kommunikasjon ze specjalizacją visuell kommunikasjon. Studia to dla mnie ogromne wyzwanie, wciąż przełamuję się, by otwierać się na Norwegów, również w rozmowach. Do tego zajmuję się fotografią, prowadząc moją raczkującą działalność. Oprócz tego pracuję również jako baristka w lokalnej kawiarnii, co uwielbiam, bo to cudowna odskocznia od reszty moich zajęć i dodatkowy przychód.
Niedawno minęło 5 lat od Twojej przeprowadzki do Norwegii. Pamiętasz jeszcze pierwszy dzień swojego życia tutaj? Jaka była pogoda, jakie emocje Ci towarzyszyły?
Pamiętam to doskonale, to było szaleństwo. Wiem, że bilety kupiłam jeszcze przed wyznaczeniem obrony licencjatu w Polsce, zupełnie nie przejmując się tym, że ta data może wypaść już po tym, jak wyląduję w Bodø. Okazało się, że mój wyjazd przypadł na dzień po obronie, więc wszystko zgrało się idealnie. Do Bodø leciałam z moim chłopakiem (teraz już mężem), który mieszkał już tam od prawie roku. Wcześniej spędziłam również moje ferie zimowe w Bodø, więc znałam już to miejsce. Pamiętam, że byłam podekscytowana i do końca nie wiedziałam, co robię. Moja rodzina była pewna, że to jedynie wyjazd na studenckie wakacje, choć po cichu przygotowywałam ich na to, że w Norwegii chcę zostać na dłużej. Jadąc do Norwegii, zupełnie nie myślałam o pieniądzach. W moim przypadku była to chęć spróbowania czegoś nowego, poznania Skandynawii. Leciałam 1 lipca i pamiętam, że trafiłam na najpiękniejsze lato, jakiego miałam okazję doświadczyć na północy Norwegii. Nie mogłam uwierzyć w dni polarne, dopóki ich nie zobaczyłam na własne oczy. Pamiętam również, że pierwsze dwa tygodnie byłam bez pracy. Taka ilość wolnego czasu w obcym miejscu przerażała, nie mogłam się odnaleźć. Wszystko było nowe. Ten mętlik emocji skończył się jednym z gorszych ataków paniki, który zapamiętam na zawsze. Mieszanka wszystkiego, co czułam, była nie do opisania, to musiało znaleźć ujście. Każdy ma inną historię, każdy przeżywa przeprowadzkę na swój sposób i to jest zupełnie normalne.
Trudno było Ci przywyknąć warunków atmosferycznych panujących w leżącym za kołem podbiegunowym Bodø i nocy polarnej?
Było mi ciężko, nie ukrywam. Każda zima charakteryzowała się tym, że miałam gorsze momenty. Wypadałam z rytmu. Jednocześnie jestem osobą, która czuje, jak bardzo zmienia się każdego roku, dlatego też nie chcę definiować mojej obecnej kondycji, szczególnie tej psychicznej, pogodą. Może na dzień dzisiejszy, zupełnie inaczej przeżyłabym noc polarną i życie w Bodø ogółem. Na obecne samopoczucie każdego z nas ma wpływ tak wiele czynników, pogoda bywa jedynie kropką nad i, jeżeli w danym momencie czujemy się nieszczęśliwi. Tak było ze mną. Przez pierwsze trzy lata w Norwegii miałam mnóstwo wzlotów i upadków. Myślę, że wynikało to głównie z zaczynania od nowa w wieku 22 lat. Na nowo musiałam nauczyć się wszystkiego, dosłownie. Języka norweskiego, nowej kultury, nawet nieznanych mi wcześniej produktów w sklepach. Pracowałam również w restauracji i mimo cudownego środowiska pracy, nie odnajdywałam się w tym rytmie dnia. Jestem osobą, która uwielbia wieczorami się wyciszać, wcześnie chodzić spać, dlatego też życie w Bodø było swoistą walką o codzienność bardziej po mojemu, co odbijało się również i na tym, jak znosiłam pogodę.
W tej chwili mieszkasz w Oslo. Z Twojej perspektywy, łatwiej jest zaczynać życie na emigracji w niewielkim miasteczku jakim jest Bodø, czy jednak lepiej trafić od razu do tak dużego miasta, jakim jest Oslo?
Nie potrafię odpowiadać mądrze na takie pytania, bo mam wrażenie, że ciężko znaleźć jedyną, poprawną odpowiedź. Z tego, czego sama doświadczyłam oraz co opowiadali mi inni, łatwiej może być w mniejszym mieście. U mnie otrzymanie wszystkich, najpotrzebniejszych dokumentów przebiegło bardzo gładko, ale to również dlatego, że po pierwszych dwóch tygodniach dostałam umowę o pracę. Ona bardzo przyspieszyła ten proces. W małych miasteczkach zazwyczaj będzie również krótszy czas oczekiwania na wizytę w danym urzędzie. Jednak nadal uważam, że to kwestia bardzo indywidualna.
Co Twoim zdaniem jest niezbędne, aby zaklimatyzować się w Norwegii, oswoić ten kraj i polubić swoje życie tutaj?
Myślę, że każdy powinien zacząć od pytania: jaki jest mój cel przeprowadzki do Norwegii? Znam wiele osób, które są tutaj bardzo nieszczęśliwe. Wciąż wyglądają swojego powrotu do Polski, tęsknią za wieloma rzeczami. Rozumiem, że niektórzy wyjechali, bo pieniądze, skomplikowana sytuacja życiowa. Jednocześnie wiem, że osobiście nie zdecydowałabym się tutaj mieszkać, gdyby nie mentalne otwarcie się na ten kraj. Na wszystko, co dostaję w pakiecie z przeprowadzką. Szkoda życia, by być nieszczęśliwym w danym miejscu, ja szukałbym dalej! Moim punktem przełomowym była nauka norweskiego i pierwsze próby mówienia w tym języku. Wyrzuciłam z głowy również stereotypy i ocenianie Norwegów jedną miarą. Nie znoszę, kiedy stereotypowo ocenia się Polaków to dlaczego miałabym robić to samo? Zaczęłam robić coś w kierunku, by czuć się tutaj bardziej, jak w domu. Otworzyłam się na ludzi, choć nadal miewam problemy z wyrażaniem siebie w tym języku czując, że wciąż nie jestem w 100% sobą. Nałogowo oglądam skandynawskie filmy oraz seriale, z tymi norweskimi jestem na bieżąco. Czytam książki, magazyny, blogi, szukając tych treści, które są dla mnie interesujące, np. weganizm, fotografia. Czasami bywam tym nadal wycieńczona i czuję, że po 3 latach nauki norweskiego wciąż jestem na początku tej drogi. Jednak traktuję to wszystko jako inwestycję w moją przyszłość. Jeśli ktoś nie planuje pobytu w Norwegii do końca życia warto pamiętać, że norweski przyda się w wielu krajach, a i Polsce rynek pracy potrzebuje ludzi z językiem norweskim.
Opowiedz proszę o studiach w Norwegii. Jak wygląda proces rekrutacji na studia, ile czasu trwa nauka, czym różni się studiowanie w Norwegii od studiów w Polsce?
Moją przygodę ze studiami w Norwegii zaczęłam od rocznego kierunku Norwegian language and society na uniwersytecie NORD. Na koniec tych studiów zdałam egzamin językowy, który umożliwił mi studiowanie już w języku norweskim. Można również zdać Bergenstest czy Norskprøve na własną rękę, nie trzeba od razu zaczynać studiów na uniwersytecie. Na kolejne studia aplikowałam już przez platformę https://www.samordnaopptak.no/info/. Każdy z kandydatów może wybrać 4 kierunki, w kolejności od tego najważniejszego (znajdziemy tu każdy kierunek z każdego publicznego uniwersytetu oraz szkoły wyższej w Norwegii, aplikacja nie wygląda tak jak w Polsce). Punktację otrzymuje się na podstawie wielu czynników, ja dodatkowe punktu dostałam również za wiek oraz mój licencjat z Polski. Jako osoba bez norweskiego obywatelstwa, zrekrutować trzeba do końca lutego, to bardzo szybko! Studia w Norwegii zaczynają się już w sierpniu, wyniki rekrutacji otrzymujemy w lipcu.
Czy to prawda, że na norweskich uczelniach wykładowcy bardziej skupiają się na tym, by studenci umieli wyrażać swoje opinie na dany temat i w oparciu o przekazaną im wiedzę, niż znali wszystkie formułki, daty i podręcznikowe definicje?
Zdecydowanie tak! Wykłady mają bardzo luźną formę, często jest to dyskusja pomiędzy wykładowcą, a studentami. Nie ma złych odpowiedzi. Cudowne jest również to, że do wszystkich zwracamy się po imieniu, nie ważne, czy przed czyimś nazwiskiem stoi stopień doktora. To bardzo koleżeńska relacja, mało w niej ocen i krytyki. Oczywiście pisanie prac akademickich to już zupełnie inna bajka. W nich należy co chwila odnosić się do przeczytanej literatury oraz używać formalnego języka. To właśnie stanowi dla mnie wciąż duże wyzwanie.
Poza studiami masz też czas na rozwijanie swojej pasji, którą jest fotografia. Robisz przepiękne zdjęcia, uwielbiam sposób w jaki fotografujesz ludzi, Oslo i naturę. Skąd u Ciebie to zainteresowanie i co jest dla Ciebie największą fotograficzną inspiracją?
Dziękuję! Fotografia była we mnie od dawna. Pamiętam, że już w gimnazjum kupiłam moją pierwszą lustrzankę i fotografowałam codzienność, znajomych, rodzinę. Pod koniec liceum oraz na studiach w Polsce miałam długą przerwę, było to związane również z moimi problemami zdrowotnymi. Jako młoda kobieta zdążyłam przeżyć m.in. depresję i bycie kreatywną poszło w odstawkę. To właśnie po przeprowadzce do Norwegii odkryłam fotografię na nowo. Zaczęło się od prowadzenia bloga, gdzie zdjęcia były ważną jego częścią. Zaczynałam od uwieczniania jedzenia, zwykłej codzienności, krajobrazów, moich mikro wycieczek czy bardziej odległych podróży, nieustannie szukając mojego stylu i tego, jak chcę się wyrażać, jako fotograf. Mam wiele źródeł inspiracji, są nimi inni fotografowie, miejsca, które odwiedzam, nowo poznane osoby, rozmowy z przyjaciółmi, obejrzane filmy, przeczytane książki… mogłabym wymieniać w nieskończoność! Tak więc fotografia była we mnie od dawna, jednak zajęłam się nią intensywniej około trzy, cztery lata temu, a moją działalność prowadzę od maja zeszłego roku.
Czy mieszkanie w Norwegii, która jest pięknym krajem z przepiękną naturą, wpływa na rozbudzanie Twojej kreatywności i fotograficznej wrażliwości?
Zdecydowanie tak! Myślę, że to, co było dla mnie najważniejsze, to ściągnięcie z własnych barków oczekiwań innych i troski o to, co powiedzą ludzie dookoła. Norwegia mi w tym pomogła, bo otaczam się tutaj ludźmi, którzy mniej przejmują się presją wieku. Otworzyłam swoją głowę na to, że mogę żyć po swojemu, fotografować po swojemu, wyznaczać moje zasady i plan na życie. Takie luźniejsze podejście sprawiło, że uwierzyłam w siebie jako fotografa i otworzyłam się na nowe. Wciąż uczę się, że w życiu nie ma złych rozwiązań, a wrażliwość warto pielęgnować, a nie się jej wstydzić.
Fotografia to nie tylko Twoja pasja, ale i praca. Pamiętasz swoje pierwsze fotograficzne zlecenie oraz to, którego realizacja sprawiła Ci najwięcej radości?
Oczywiście! Moim pierwszym, płatnym zleceniem była sesja rodzinna dla znajomych w Bodø. Pamiętam, że byłam niesamowicie zestresowana, nie wiedziałam do końca, co robię. Kiedy oddawałam im zdjęcia, płakałam. Napisałam do Oli, że zejdę im z ceny, bo zdjęcia nie są tak dobre, jak planowałam i nie chcę od nich pełnej kwoty, na którą się umówiliśmy. Byłam bardzo krytyczna wobec samej siebie, bo zdjęcia okazały się sukcesem, a rodzina była niesamowicie zadowolona z rezultatów sesji. Dziś patrzę na te zdjęcia i nadal mi się podobają, jestem z nich dumna. Musiało jednak upłynąć sporo czasu, zanim uwierzyłam w swoje umiejętności i zaufałam samej sobie.
Co do zlecenia, które sprawiło mi największą radość, jest ich dużo! Może wymienię coś z niedalekiej przeszłości, a mianowicie fotografowanie wesela na urokliwym Sandefjord. Uwielbiam wesela w Norwegii i mam nadzieję, że będę miała okazję fotografować je coraz częściej.
Gdzie można znaleźć szczegóły Twojej oferty i jak najłatwiej umówić się z Tobą na sesję?
Najlepiej zajrzeć na moją stronę www.klaudiakoldras.com. Tam podane są wszystkie dane kontaktowe oraz linki do mojego Instagrama oraz Facebooka. Najbardziej aktywna jestem na moim prywatnym, instagramowym koncie @klaudiakoldras_ gdzie przemycam kadry z mojego życia, ale także najświeższe realizacje fotograficzne. Zapraszam Was tam, również do kontaktu!
Taką piękną i bardzo spontaniczną sesję fotograficzną zrobiła nam Klaudia podczas naszego pobytu w Oslo.
Gdybyś miała udzielić kilku porad osobom, które dopiero planują przeprowadzkę do Norwegii i życie w tym kraju, to co by to było? Co według Ciebie jest niezbędne, by dobrze czuć się w Norwegii i polubić swoje życie tutaj?
Przede wszystkim sympatia do Norwegii. Jeśli ktoś jest szczęśliwy w Polsce, ma tam rodzinę, uwielbia polską kulturę, jedzenie, podejście do życia, po co się przeprowadzać? Nie ma gorszego lub lepszego miejsca do życia, bo wszystko jest kwestią indywidualną. Tak jak już wspomniałam, przełomem u mnie był proces nauki norweskiego oraz wsiąkania w tą kulturę. W Norwegii czuję się bezpiecznie. Nie twierdzę, że to kraj idealny, jednak wierzę, że dając coś od siebie, mamy szansę na dobre, spokojne życie tutaj. To wymaga wysiłku, zaangażowania, ale wszystko jest kwestią priorytetów.
Chciałabym zwrócić również uwagę, że przeprowadzka nie powinna być formą ucieczki od życia, które obecnie nam nie odpowiada. Przeprowadzka nie rozwiąże za nas życiowych problemów. Tak, ekscytacja i całkowita zmiana otoczenia mogą na chwilę je wyciszyć, ale wszystko wróci ze zdwojoną siłą. Zmiana miejsca zamieszkania nie jest remedium na całe zło. Pamiętajmy o tym.
Mnie niejednokrotnie został w Norwegii wylany kubeł zimnej wody na głowę. Mimo że obecnie rzadko spotykam się z uszczypliwymi komentarzami na tle mojego pochodzenia, zdarzało się, szczególnie gdy mówiłam jedynie po angielsku, usłyszeć bolesne, niesprawiedliwe słowa. Ludzie to tylko ludzie, również w Norwegii. Czasami myślę, jak my, Polacy traktujemy np. kierowcę UBERA w Polsce, który jest imigrantem. Czy nie mamy uprzedzeń? Czy w naszej głowie nie pojawiają się rasistowskie komentarze? Jeśli tak, jak możemy wymagać tego od innych?
Jeśli chcesz zdecydować się na życie w Norwegii, spróbuj lepiej poznać ten kraj, poczytaj o historii, o kontekście kulturowym. Zacznij uczyć się języka. Nie oceniaj wszystkich jedną miarą, szczególnie Norwegów. I przede wszystkim, nie porównujmy się z innymi Polakami w Norwegii. Jeśli koleżanka nauczyła się norweskiego w rok i znalazła pracę w zawodzie, a nam nie udaje się to od kilku lat, nie oznacza to wcale, że jesteśmy gorsi. Po prostu każdy ma swoje tempo, każdy ma własne życie, które pisze przeróżne scenariusze. Grunt to się nie poddawać i mieć w głowie swoje długodystansowe cele, stopniowo je realizując.
Absolutnie się z Tobą zgadzam i myślę, że to, co właśnie powiedziałaś, będzie budujące i motywujące dla wielu osób, które mieszkając w Norwegii, wciąż nie mogą się w tym kraju odnaleźć. Na koniec chciałabym jednak trochę zmienić temat i zapytać o to, jak odpoczywasz? Na co dzień jesteś bardzo zajęta – studia, praca, fotografia. Prowadzisz też konto na Instagramie, masz bloga i oczywiście życie prywatne. Dlatego jestem bardzo ciekawa, co najbardziej lubisz robić w wolnym czasie i co pomaga Ci naładować baterie?
Zabrzmi to prozaicznie, ale najbardziej napędza mnie zwykłe życie. Joga w lesie, spotkanie na kawę z przyjaciółką, która zajmuje się podobnymi rzeczami, wyjście do kina ze znajomymi ze studiów, domowa kolacja z mężem, fotospacer po ulubionej okolicy w Oslo. Nieustannie przypominam też sobie, że nie muszę być we wszystkim idealna i że mam prawo do odpoczynku.
Dziękuję za rozmowę!
Jeśli macie jakieś pytania do Klaudii, możecie je zadać w komentarzu pod tym wpisem. Zachęcam Was również do odwiedzenia bloga Klaudii (klaudiakoldras.pl), gdzie znajdziecie m.in. sporo ciekawostek o życiu w Norwegii oraz na jej profil na Instagramie. No i koniecznie umówcie się z Klaudią na foto-sesję! Zapewniam, że czeka Was dobrze spędzony czas w świetnym towarzystwie, a efekty sesji będą zachwycające!
2 komentarze
Bardzo ciekawa rozmowa. Miło było przeczytać
[…] Polka w Norwegii […]