W ramach cyklu „Polka w Norwegii” rozmawiam dziś z Agatą Mikus, polską fizjoterapeutką, od kilku mieszkającą w Norwegii. Z naszej rozmowy dowiecie się m.in. tego, czy trudno jest wejść na norweski rynek pracy, jak to jest być mamą w Norwegii oraz, co zdaniem Agaty, najbardziej pomaga w tym, by zadomowić się w kraju nad fiordami.
„Polka w Norwegii” to projekt, w ramach którego rozmawiam z Polkami mieszkającymi w Norwegii. Tematy naszych rozmów są bardzo różne. Od początków życia na emigracji, przez ich pasje, pracę, marzenia i trudności, z jakimi mierzą się na co dzień mieszkając w kraju nad fiordami.
Pierwszą Polką w Norwegii, z którą miałam przyjemność porozmawiać była Klaudia Kołdras-Flinik. Zapis naszej rozmowy znajdziecie pod tym linkiem: Klaudia Kołdras-Flinik: W Norwegii wszystkiego musiałam nauczyć się na nowo.
W dzisiejszej odsłonie cyklu „Polka w Norwegii” rozmawiam z Agatą Mikus, fizjoterapeutką z ośmioletnim stażem, która kilka lat temu zdecydowała się na przeprowadzkę do Norwegii. Agatę w sieci znajdziecie na Instagramie, gdzie prowadzi konto Okiem Fizjoterapetki, na stronie internetowej OkiemFizjoterapeutki.com i na blogu OkiemFizjoterapeytki.com/blog-fizjoterapeutki
Zapraszam do przeczytania naszej rozmowy!
Polka w Norwegii: Agata Mikus
Cześć Agata. Zanim zaczniemy naszą rozmowę proszę o to, żebyś przedstawiła się czytelnikom bloga. Powiedz skąd jesteś, czym się zajmujesz zawodowo, kiedy przyjechałaś do Norwegii i gdzie mieszkasz?
Cześć Olga. Dziękuję Ci za zaproszenie do wywiadu, bardzo się cieszę, że mogę pojawić się na Twoim blogu. Nazywam się Agata Mikus, jestem fizjoterapeutką i specjalizuję się w pracy z kobietami w okresie okołoporodowym. Prowadzę też sklep internetowy oraz bloga www.okiemfizjoterapeutki.com Pochodzę z małej miejscowości w województwie świętokrzyskim, a do Norwegii przyjechałam trochę ponad 4 lata temu. Mieszkam w Hamar razem z mężem i roczną córką.
Skąd decyzja o przyjeździe do Norwegii?
Pierwszy do Norwegii przyjechał mój (wtedy jeszcze nie) mąż. Od początku wiedzieliśmy jednak, że to tylko tymczasowe rozwiązanie i w pewnym momencie będziemy chcieli podjąć decyzję, czy to ja przeniosę się do Norwegii, czy on wróci do Polski. Na początek wybrałam się do Norwegii tylko na urlop, ale po kilku spędzonych tutaj tygodniach wiedziałam już, że zostanę na dłużej. Wtedy wróciłam jeszcze do Polski, bo pracowałam na etacie w gabinecie fizjoterapii i nie mogłam tak po prostu, z dnia na dzień, zrezygnować z pracy. Po kilku miesiącach przyjechałam z powrotem. Tym razem na stałe.
Jak wspominasz swoje początki na emigracji? Co było najtrudniejsze?
Przyjeżdżając do Norwegii byłam pełna entuzjazmu. Zachwycało mnie dosłownie wszystko – zaczynając od przepięknej norweskiej przyrody, a na pogodnym usposobieniu Norwegów kończąc. W moim odczuciu żyło się tutaj zupełnie inaczej niż w Polsce i mnie to „inaczej” bardzo odpowiadało. Pierwszy raz ze ścianą zderzyłam się, kiedy starałam się o zatwierdzenie mojego wykształcenia. Przejście całej procedury zajęło aż 9 miesięcy co uniemożliwiło mi pracę w zawodzie przez ten czas. W pewnym momencie zaczęłam też mocno odczuwać, że brak znajomości języka nie pozwala mi wejść w norweskiej środowisko tak, jakbym tego chciała.
Co w takim razie pomogło Ci się tu zadomowić?
Myślę, że takim punktem przełomowym, kiedy zaczęłam w Norwegii czuć się bardziej jak w domu, było rozpoczęcie nauki norweskiego. Dzięki lepszej znajomości języka mogłam bardziej się tutaj zadomowić. I choć mój norweski wciąż mocno odbiega od ideału to porozumiewając się w tym języku czuję się mocniej częścią norweskiej społeczności.
Czy praca fizjoterapeutki w Norwegii różni się od pracy fizjoterapeutki w Polsce?
Pierwsze, co bardzo rzuciło mi się w oczy podczas poszukiwań pracy było to, że w Norwegii istnieje wiele odgałęzień fizjoterapii. W Polsce fizjoterapeuta (w zależności od odbytych szkoleń) zajmuje się zarówno wykonywaniem masażu, terapii manualnej, zlecaniem ćwiczeń, czy samym przeprowadzaniem terapii. W Norwegii za to każda z tych specjalności jest tak naprawdę osobnym zawodem, a sam fizjoterpaueta zajmuje się w zasadzie głównie terapią ruchem, zlecaniem ćwiczeń fizycznych. Musiałam się sporo napracować, aby pokazać, jak wygląda fizjoterapia w moim wykonaniu 🙂
Kolejna różnica, która jest mocno zauważalna, to współpraca fizjoterapeuty z lekarzem. Kiedy sama pracowałam jeszcze w Polsce, taka współpraca kończyła się zwykle na wykonaniu zleconych przez lekarza zabiegów. W Norwegii z kolei, lekarz i fizjoterapeuta mają ze sobą stały kontakt i zarówno jeden jak i drugi może mieć wpływ na przebieg terapii i całego leczenia. Także czas oczekiwania na wizytę u fizjoterapeuty jest o wiele krótszy niż to bywa w Polsce. Oczywiście różni się to w zależności od rejonu i też nie jest tak, że zawsze do fizjoterapeuty dostaniemy się z dnia na dzień.
Co w podjęciu pracy w zawodzie fizjoterapeutki w Norwegii było najtrudniejsze?
Jak już wspominałam, nie od razu mogłam rozpocząć pracę jako fizjoterapeutka. Swoją przygodę z pracą w Norwegii zaczęłam więc od pracy przy sprzątaniu mieszkań, a później także biur i lokali usługowych. Równolegle jednak zaczęłam działać na własną rękę, jako masażystka bo to mogłam wykonywać jeszcze zanim otrzymałam akredytację z Helsedirektoratet. I tutaj najtrudniejsza okazała się bariera językowa. O ile na początku język angielski był wystarczający, to kiedy, już później, chciałam rozszerzyć swoje działania okazało się to utrudnione ze względu na brak znajomości języka norweskiego. Obecnie duża część moich pacjentów to Polacy mieszkający w Norwegii. Po pierwsze ze względu na to, że ostatni rok spędziłam na urlopie macierzyńskim i teraz muszę niejako od nowa wejść w norweski rynek. Druga sprawa to to, że obecnie wciąż w większości jestem z córką w domu, pracuję kilka-kilkanaście godzin w tygodniu, a dodatkowo rozwijam też swoją działalność internetową, prowadząc konsultacje online, bloga oraz sklep.
Mamą zostałaś rok temu. Jak w Twojej ocenie prowadzona jest ciąża w Norwegii?
Moja ciąża była w całości prowadzona w Norwegii i z tego co wiem o prowadzeniu ciąży w Polsce różni się ono dosyć znacząco. Przede wszystkim w Norwegii nie mamy tylu badań kontrolnych ile przeprowadza się w Polsce. USG przysługuje jedno, około 20 tygodnia ciąży. Z rozmów z pacjentkami wiem jednak, że kobiety często decydują się na wykonanie USG I trymestru w prywatnych placówkach. Co ciekawe, ciąży nie prowadzi tutaj ginekolog, a lekarz rodzinny i położna. Wizyty u położnej odbywają się raz w miesiącu i polegają głównie na kontroli masy ciała, ciśnienia krwi, pomiarach wysokości macicy oraz słuchaniu serduszka dziecka.
W moim odczuciu ciąża w Norwegii nie jest traktowana jako stan mocno wyjątkowy, wiele kobiet pracuje praktycznie do samego rozwiązania. Sama czułam się tutaj dobrze zaopiekowana, ale trzeba wziąć pod uwagę to, że moja ciąża przebiegała niemal książkowo. Z tego powodu nie czułam potrzeby wykonywania częstszych badań kontrolnych. Sam poród także oceniam bardzo pozytywnie. Opieka w szpitalu, zarówno w trakcie jak i po porodzie, była na bardzo wysokim poziomie, a wszystko przebiegało w miłej i bardzo wspierającej atmosferze.
Fajnie jest być mamą w Norwegii?
W zasadzie nie wiem jak to jest być mamą gdzie indziej, więc nie mam porównania 🙂 Moja córka nie chodzi jeszcze do przedszkola więc też do końca nie wiem jeszcze jak wygląda tutaj cały system przedszkolno-szkolny i jaki mogłoby to mieć wpływ na moje postrzeganie macierzyństwa w Norwegii. Wydaje mi się, że dzieci w Norwegii mają więcej swobody i takiego fajnego doświadczania dzieciństwa. Lubię patrzeć na wracające z przedszkoli czy szkół dzieciaki, ich umorusane błotem ubrania i buzie. Takie trochę życie dzieci z Bullerbyn 😉
Obserwuję Cię na Instagramie i wiem, że udaje Ci się łączyć macierzyństwo z pracą zawodową. Domyślam się, że nie jest łatwo, ale kilka tygodni temu wydałaś e-booka pt. „Połóg na szóstkę!„, czego bardzo Ci gratuluję! Taki e-book to ogrom pracy! Jak długo nad nim pracowałaś?
Oj tak, łatwo nie jest. Wręcz powiedziałabym, że takie łączenie macierzyństwa z pracą jest bardzo wymagające. Sama z początku trochę przeliczyłam swoje możliwości i musiałam mocno zweryfikować to co i jak dokładnie chcę teraz robić. Praca nad ebookiem także była mocno wymagająca. W zasadzie pierwsze szkice powstały już w zeszłym roku, wtedy jednak zaszłam w ciążę i projekt e-booka musiałam przesunąć w czasie. Do tematu wróciłam na początku tego roku i wtedy mocno zabrałam się za pracę. E-book gotowy był w kwietniu, ale niestety plany jego wydania pokrzyżowała mi pandemia. Patrząc na to z perspektywy czasu mój e-book miał chyba trochę pod górkę 🙂 W końcu jednak, w październiku udało mi się doprowadzić do jego wydania. I oto jest.
Do kogo skierowany jest Twój e-book?
E-book „Połóg na szóstkę” skierowany jest do kobiet tuż po porodzie. Jest przepełniony wskazówkami, które pomagają zadbać o swoje ciało po ciąży i porodzie i przywrócić mu sprawność sprzed ciąży. Bazujemy w nim przede wszystkim na wprowadzeniu wspierających nawyków, prawidłowym wykonywaniu codziennych czynności, aby nie były one zbyt obciążające dla organizmu. Znajdują się w nim także zestawy ćwiczeń, które koncentrują się na zmianach jakie zaszły w ciele w czasie ciąży i pomagają powoli przywrócić sprawność, bez presji i wymagających treningów. Ćwiczenia są dostosowane także do tego jaką droga odbył się poród, naturalnie czy poprzez cesarskie cięcie.
Czy fizjoterapia uroginekologiczna jest w Norwegii popularna?
Myślę, że podobnie jak w Polsce, staje się coraz popularniejsza. W Norwegii duży odsetek kobiet cierpi np. na problem nietrzymania moczu. Mają jednak one dosyć łatwy dostęp do lekarza (już lekarz rodzinny może przebadać pacjentkę w tym kierunku) oraz fizjoterapii, która głownie koncentruje się na treningu dna miednicy. W wielu szpitalach na oddziałach położniczych jest możliwość odbycia rozmowy z fizjoterapeutką, która udziela informacji odnośnie profilaktyki nietrzymania moczu. Jeśli chodzi o fizjoterapię w ciąży to, moim zdaniem, jest ona mniej popularna. Sama chcąc skorzystać z konsultacji fizjoterapeutki w ciąży miałam problem, aby znaleźć kogoś kto się tym zajmuję. Kobiety często otrzymują także informację żeby, zgłosiły się dopiero po porodzie, jeśli wystąpią jakieś dolegliwości.
Jak oceniasz norweską służbę zdrowia?
Jeśli chodzi o moją prywatną ocenę, to nie mam tutaj zbyt wiele doświadczenia, bo oprócz ciąży i porodu z norweską służbą zdrowia nie miałam styczności. Z opowieści pacjentów wiem jednak, że wygląda to różnie. Na plus możemy uznać na pewno łatwy dostęp do lekarzy, krótkie terminy oczekiwania, praktycznie brak kolejek w przychodniach. Myślę, że ma to związek z tym, że wizyty lekarskie zawsze są częściowo opłacane przez pacjenta. Eliminuje to z pewnością wiele „niepotrzebnych” wizyt. No i oczywiście norweskie szpitale, które bardzo często przypominają hotel niż szpital 🙂
Co do samej opieki zdrowotnej krążą różne opinie, ale myślę, że to chyba jak w każdym kraju. Możemy trafić na lepszych i gorszych specjalistów i nie chciałabym tutaj generalizować. Wielu Polaków woli jednak korzystać z polskiej służby zdrowia, zwłaszcza wizyty u stomatologów, które w Norwegii są stosunkowo drogie. Co ciekawe ze strony Norwegów nie spotkałam się dotychczas z jakąś mocną krytyką norweskiej służby zdrowia.
Za co najbardziej lubisz Norwegię?
Najbardziej chyba za spokój. W Norwegii żyje mi się o wiele wolniej i ja bardzo to cenię. Nie ma tutaj takiego wszechogarniającego pędu, nikt się nigdzie nie spieszy. Po kilku latach mieszkania w Norwegii sama mocno „zwolniłam” i kiedy przyjeżdżam do Polski, pośpiech mocno daje mi się we znaki. Uwielbiam także norweską przyrodę, uważam, że Norwegia jest przepięknym krajem, przyroda tutaj po prostu zachwyca. Bardzo doceniam też to, że dostęp do natury jest całkowicie otwarty i praktycznie każdy teren, który chcemy odwiedzić jest przystosowany dla turystów. Cieszy mnie także to, że norweska zima, to wciąż zima (czytaj: mamy śnieg ?), czego w Polsce od pewnego czasu mi brakowało, bo bardzo lubię to, jak zmieniają się pory roku.
A czy jest coś, co w tym kraju Cię irytuje?
Hm, trudne pytanie mi teraz zadałaś, w zasadzie nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Chyba nie ma czegoś, co bardzo utrudniałoby mi życie tutaj. Może tylko czasami brak dostępu do pysznych, polskich owoców, czy warzyw ? Te norweskie niestety się do nich nie umywają. No i sama norweska kuchnia to nie do końca moje smaki. Ale z tym da się żyć ?
Na koniec pytanie, na które ja nigdy nie umiem odpowiedzieć, ale może Ty jesteś bardzo zdecydowana. Norwegia czy Polska? Jakie są Twoje plany na przyszłość? Gdzie widzisz siebie i swoją rodzinę za kilka lat?
To trochę Cię rozczaruję bo sama też nie znam na nie odopwiedzi. Na ten moment – zdecydowanie Norwegia, a co będzie za kilka lat? Czas pokaże.
Dziękuję za rozmowę!
Jeśli macie jakieś pytania do Agaty, możecie zadać je tutaj. Koniecznie zapoznajcie się też jej e-bookiem, a jeśli mieszkacie w Hamar, również z ofertą prowadzonej przez Agatę fizjoterapii 🙂
1 comment
Bardzo ciekawa seria! 🙂
Norwegia zafascynowała mnie od czasu gimnazjum, kiedy oglądaliśmy na geografii filmy o różnych krajach. I choć minęło wiele lat od tego czasu i nadal nie udało mi się do niej dotrzeć, to z przyjemnością czytam i oglądam m. in. Twoje relacje, posty, wrażenia, ciekawostki, a teraz jeszcze bardzo ciekawe wywiady z zaproszonymi gośćmi. Dziękuję za Twoją pracę! 🙂 Wszystkiego dobrego dla Ciebie i Twoich najbliższych. :))