Nie znam dziecka, które nie cieszyłoby się na swoje urodziny i przynajmniej kilka razy w roku nie dopytywało rodziców, kiedy w końcu będą jego urodziny. Wiadomo – prezenty, impreza, życzenia, zabawy, balony – kto by na to nie czekał? 🙂 W tym wpisie opowiem Wam o tym, jak dzieci w Norwegii świętują urodziny, kogo zapraszają, co jedzą i co dają swoim gościom w podziękowaniu za udział w imprezie urodzinowej. Będzie ciekawie!
Ale zanim wpis, zapraszam Was na mój kanał na Youtube, gdzie czeka film, w którym opowiadam właśnie o tym, jak dzieci w Norwegii świętują urodziny. Jest to pierwszy film z cyklu vlogów, w których będę mówić o życiu w Norwegii, więc jeśli ten temat Was interesuje, zapraszam do subskrybowania mojego kanału.
A po wersję pisaną i zdjęciową zapraszam niżej.
Jak dzieci w Norwegii świętują urodziny?
Za nami już drugie urodziny Leny obchodzone w Norwegii. W zeszłym roku ten temat był dla nas kompletną nowością, bo kiedy jeszcze mieszkaliśmy w Polsce, Lena nie otrzymała nigdy żadnego zaproszenia na urodziny od koleżanki albo kolegi z przedszkola. A tu taka niespodzianka, bo już po pierwszych dwóch tygodniach od dnia rozpoczęcia przedszkola, na Lenkę czekało pierwsze zaproszenie, a po nim pojawiło się tych zaproszeń jeszcze kilkanaście, bo…dzieci w Norwegii zapraszają na swoje przyjęcia urodzinowe całą klasę lub grupę przedszkolną! Nie ma tu znaczenia, czy się kogoś lubi, z kimś częściej bawi, czy rozmawia – żadne dziecko nie jest pokrzywdzone i jak wszyscy, to wszyscy! Jedynym wyjątkiem jest zaproszenie tylko koleżanek (przez dziewczynkę), albo kolegów (przez chłopca). Ale wtedy też zaprasza się wszystkich. I jeśli dzieci nie są akurat np. chore, to wszystkie na przyjęciu urodzinowym się pojawiają. I tak, w zeszłym roku na urodzinach u Lenki było 15 dzieci (cała grupa przedszkolna, bez dwójki dzieci, które akurat chorowały), a w tym roku świętowaliśmy w gronie jej 12 koleżanek.
Zaproszenia mają formalny charakter, bo są papierowe i przekazywane wszystkim gościom w przedszkolu albo szkole, często są robione własnoręcznie i zawsze są takie same dla wszystkich. Na zaproszeniach wpisuje się datę i godzinę urodzin, adres i numer telefonu do jednego z rodziców z prośbą o potwierdzenie obecności i ewentualne informacje typu alergia u dziecka.
Impreza z ulubionym przysmakiem
Impreza urodzinowa trwa dwie godziny. Zazwyczaj odbywa się w weekend i jest organizowana w domu. Tym, co koniecznie musi znaleźć się w menu urodzinowym są: hot-dogi z keczupem, które są ulubionym przysmakiem urodzinowym norweskich dzieci, tort – ciasto czekoladowe (niestety najczęściej robione z gotowej mieszanki w proszku), muffiny (też najlepiej czekoladowe i z kolorową posypką) oraz inne słodkości traktowane już jako dodatek.
Impreza zaczyna się właśnie od jedzenia hot-dogów, które podajemy każdemu dziecku do ręki. Później jest czas na babeczki i tort. Do picia najlepiej podać coca colę, brus (norweską oranżadę), sok owocowy lub wodę. Ale z tego zestawu to jednak cola jest najczęściej wybierana przez dzieci.
Odnośnie tortu, czyli bursdagkake, nie ma co się wysilać i kombinować. Przekonałam się o tym już w zeszłym roku i w tym roku niestety też. Rok temu przygotowałam dwa torty – jeden na białym biszkopcie, z bitą śmietaną i owocami. Drugi, mały torcik bananowy polany czekoladą był dla chłopca, który nie może jeść nabiału. Kiedy zaczęliśmy podawać tort, większość dzieci prosiła o tort… czekoladowy, więc połowa tortu śmietanowego wróciła z nami do domu.
W tym roku znowu zrobiłam tort ze śmietaną, ale upiekłam dwa biszkopty – jeden jasny, drugi ciemny. Na wierzchu były owoce i dziewczynki były zachwycone tortem do momentu, w którym…tort pojawił się na talerzykach. Jednak nie był odpowiednio czekoladowy i jadły go raczej niechętnie. Mam więc już nauczkę i za rok piekę tort czekoladowy 🙂
Piękne suknie i urodzinowe zabawy
Dzieci w Norwegii świętują urodziny w odświętnych strojach, którymi u dziewczynek są zazwyczaj piękne sukienki, najczęściej tiulowe, z falbankami, kokardami lub cekinami. Zakładają też pantofelki i balerinki, na głowę opaskę lub ozdobne spinki. Chłopcy pojawiają się w koszulach, czasami mają też na szyi muszkę.
Po zjedzeniu hot-dogów, ciastek i tortu dzieci zaczynają zabawę i tutaj często rodzice są potrzebni do wcielenia się w rolę animatorów. Jedną z ulubionych zabaw, o której dowiedziałam się w tym roku, jest łowienie ryb, które polega na wyławianiu torebek ze słodkościami – prezentami przygotowanymi dla dzieci, które uczestniczą w przyjęciu urodzinowym. Podczas tej zabawy w koszyku, który przyczepia się do wędki (ja na szybko zrobiłam wędkę z kija od mopa i wstążki), mogą pojawić się też inne rzeczy – dzieci mówią na nie psikusy i jeśli dziecko wyłowi np. zabawkę, próbuje jeszcze raz. Jest przy tym dużo radości i śmiechu.
Prezenty!
Przyniesione prezenty odkłada się w jedno, wyznaczone miejsce i dopiero, gdy jest na to wyznaczony czas, dzieci siadają w kółeczku i po kolei je wręczają. Kolejność wyznacza się często kręcąc butelką.
Do prezentów dołącza się kartki z życzeniami – często robione samodzielnie i podpisane przez dziecko, a życzenia, które pojawiają się najczęściej to nasze „wszystkiego najlepszego”, które po norwesku brzmi „gratulerer med dagen”.
Dziecko czyta najpierw kartkę (tak, żeby wszyscy słyszeli), a później otwiera prezent.
Prezenty są różne. Od drobiazgów, typu kosmetyczka z gumkami do włosów, do lalek Barbie i klocków Lego. W tym roku w klasie Lenki obowiązuje zasada kupowania prezentów o wartości ok. 100 NOK (co jest trudne, bo niełatwo w tej cenie kupić coś innego poza małym zestawem Lego) albo wręczenia dziecku 50 NOK. Dzięki temu dzieci mają otrzymywać prezenty o zbliżonej wartości, a my rodzice nie musimy trzymać się za kieszeń widząc kolejne zaproszenie na urodziny.
Dwie godziny i koniec
Tak, jak już wspomniałam, impreza urodzinowa trwa dwie godziny. Dzieci zjawiają się punktualnie i są punktualnie odbierane, co może powodować mały chaos i korek w drzwiach wejściowych 🙂 Gdy dzieci są mniejsze, czyli jeszcze w wieku przedszkolnym, może się zdarzyć, że rodzic zostaje i wtedy wypada zaproponować kawę i coś do kawy. W zeszłym roku, gdy organizowaliśmy urodziny w Lenki przedszkolu, na imprezie zostali prawie wszyscy rodzice, a w tym roku nie został już żaden.
A propo’s zeszłorocznych urodzin – organizowaliśmy je w przedszkolu, do którego chodziła Lenka. Nie musieliśmy nic za to płacić, już w piątek otrzymaliśmy klucz od przedszkola, który musieliśmy zwrócić w poniedziałek rano. W tym roku do dyspozycji mieliśmy natomiast salę w szkolę, ale zdecydowaliśmy się na imprezę domową.
Bursdag w szkole
Świętowanie urodzin nie kończy się jednak w domu. W szkole i przedszkolu dziecko otrzymuje w dniu urodzin koronę zrobioną z papieru, śpiewana jest piosenka okolicznościowa, dzieci mają poczęstunek. W przedszkolu u Lenki z okazji urodzin było smoothie albo ciastko marchewkowe. W szkole są to owoce, które rodzice kupują sami. My mieliśmy przynieść 5 gruszek i opakowanie winogron.
Poza koroną, Lena dostała w tym roku też książkę z życzeniami od całej klasy. Każde dziecko wykonało do niej rysunek, na którym napisało też życzenia. Ta książka będzie świetną pamiątką i jestem pewna, że za kilka lat Lena będzie miała z niej jeszcze więcej radości, niż dzisiaj.
To wszystko, co na temat sposobu, w jaki dzieci w Norwegii świętują urodziny, chciałam Wam opowiedzieć. Mam nadzieję, że ten wpis był dla Was interesujący i jestem ciekawa, co o z tego, o czym napisałam wydaje Wam się fajne, a co byście zmienili? Koniecznie dajcie mi znać i oczywiście obejrzyjcie też film na Youtube.
A już niedługo podzielę się z Wami kolejnym wpisem o życiu w Norwegii. Czy jest coś, o czym bardzo chcielibyście u mnie przeczytać? Jeśli tak, to dajcie mi o tym znać!
5 komentarzy
ciekawe! a ja się zastanawiałam o co chodzi z tą butelką, bo mam nieco inne skojarzenia z imprez tyle że w starszym wieku 😉 A Lenka umiała odczytać to co było napisane na kartkach? podziwiam że tak dobrze idzie Jej nauka Norweskiego! a wyglądała jak księżniczka 🙂 Raz jeszcze wszystkiego NAJ!
Bardzo podobają mi się takie tradycje, będą na pewno świetnym wspomnieniem dla dzieci. Sama mam trochę zdjęć z urodzin, które rodzice organizowali dla moim koleżanek i kolegów ze szkoły – mama to niezwykle kreatywna osoba i zawsze wymyślała różne zabawy i konkursy, pamiętam, że kiedyś był tort lodowy i gofry 😉 Bardzo miło wspominam te kinderbale – miałam wtedy 7-10 lat 🙂
Takie wspólne urodziny dla dzieci muszą być świetnym przeżyciem. Na pewno bardzo zbliżają i pozwalają na nawiązanie nowych przyjaźni. Super, że w Norwegii imprezy urodzinowe są taką tradycją. Nie wiem jak to wygląda dzisiaj w Polsce, ale pamiętam, że kiedy chodziłam do podstawówki nikt nikogo nie zapraszał na urodziny, bo się ich po prostu nie wyprawiało. Z perspektywy czasu patrząc to wielka szkoda, bo może te podstawówkowe przyjaźnie przetrwałyby do dzisiaj.
Bardzo ciekawe i jak konkretnie opisane. Chętnie przeczytam więcej takich postów.
Mnie to się bardzo podoba że zaprasza się całą grupę lub klasę, mój brat Olga też mieszka od 11 lat w Norwegi ( Stryn) ma dwie córeczki i już mi wspomniał o tym zwyczaju. Albo wszystkie albo wcale Pozdrawiam 🙂